Jako, że jutro będą kończyć na Wieży zjazdy do domostw z drogi powiatowej, skoro świt (a dla mnie to 6 rano:)) jadę dopilnować by zrobiono także u Kici. Przyjedzie T. z koparką by troszkę podszykować i podsypać tą szlaką, którą swego czasu odbieraliśmy spod ściany stodoły. A dziś, hym, niedziela upłynęła błogo co po niektórym (mła), a innym (małżonek) na zmaganiu się z chaszczami pokrzyw, ostów i innych cholerstw. Dziś rano kupiliśmy podkaszarkę spalinową taką za 400 zł (czyli średnia, 1,7 konia, no name), bo nasza tradycyjna kosa zakupiona w zeszłym roku gdzieś zaginęła(może to i lepiej, bo małżonek nie umie władać ani osełką ani takową kosą i ja nieszczęsna musiałabym prażyć się w słońcu:), za to spalinowa idealnie wpasowała się w jego anatomię i szedł jak burza). Do zakupu doszedł szpadel, bo w planie było pakowanie szlaki na taczkę i ręczne machanie szpadlem w celu odkopania zjazdu dla tłucznia i świeżutkiego asfaltu, schowaliśmy go jednak w bezpieczne miejsce jeszcze nierozdziewiczony:) Dobrze, że mamy T. który pomimo natłoku pracy (żniwa, itd.,itp) zgodził się nas poratować:)
Więc tak, Jędrek kosił, Kicior chlapał się, dzieci i auto szlaufem, potem tyczyliśmy drogę wg projektu. Teraz nadrabiam poniedziałkowe zamówienia i reszta wieczoru upłynie z lampką Porto i "dobrym" cotygodniowym filmem niespodzianką jaką mąż dla mnie przyszykował (do tej pory były to odcinki serialu big bang theory). Miłej resztki ostatniego sierpniowego weekendu Wam życzę:))) A i nadmienię, że od pierwszego września moje najstarsze 3 letnie dzieciątko idzie do przedszkola:) O nią się nie martwię, ale jak ja to przeżyję:D.
niedziela, 28 sierpnia 2011
Jesteś w: Dom ze stodoły /
postępy
/ Zjazd do domu, część 1.
Zjazd do domu, część 1.
niedziela, 28 sierpnia 2011 · 1 komentarze
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O stronie
I postanowione. Długie negocjacje z małżonkiem (bronił się rękami i nogami) zaowocowały tym, że budynek gospodarczy, a raczej stodoła, ma stać się naszym domem. Ten blog jest o tym, co planujemy zrobić oraz jak los zweryfikuje naszą próbę adaptacji tego cacuszka. Kim jesteśmy? Ja: główny "wymyślacz". Mąż, podwykonawca i współinwestor. I jeszcze nasze dzieci Pat i Szysz: motywujące nas aniołki. To wszyscy bohaterowie tej bajki.
Archiwum strony
-
►
2012
(33)
- ► października (1)
komentarze
1 Responses to "Zjazd do domu, część 1."28 sierpnia 2011 19:15
trzymam kciuki za 6tą rano i dobre tyczenie!!
Prześlij komentarz