I figa, reszta więdnie gdzieś na złomie. Mam dwa, bo jedno wcześniej ktoś zaklepał:) Zawsze coś, dostałam i jestem wniebowzięta:)... nie będzie gotowania na święta (zresztą gotowania nie znoszę), od jutra daję nowe życie tym dwóm okazom, w końcu teraz jestem za nie odpowiedzialna:) Życzę wszystkim udanych świąt, takich jak kto lubi:) Mi marzyłoby się ognicho, kiełbasa (może być biała żeby nie było;)), duży koc, 25 stopni w plusie, gdzieś na końcu świata przy szumiącej rzecze, mieszanym lesie i dwa moje serduszka patusiowoszymusiowe, a że inny scenariusz już został nakreślony... nic... brnijmy upajając się chwilą po swojemu. Niech będzie Wam mokro w poniedziałek, refleksyjnie w sobotę i radośnie w niedzielę.
środa, 20 kwietnia 2011
Jesteś w: Dom ze stodoły /
wyposażenie
/ Krzesła, pierwsze wyposażenie stodoły nie licząc lamp na wysięgnikach:) kaisera i innych
Krzesła, pierwsze wyposażenie stodoły nie licząc lamp na wysięgnikach:) kaisera i innych
środa, 20 kwietnia 2011 · 1 komentarze
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O stronie
I postanowione. Długie negocjacje z małżonkiem (bronił się rękami i nogami) zaowocowały tym, że budynek gospodarczy, a raczej stodoła, ma stać się naszym domem. Ten blog jest o tym, co planujemy zrobić oraz jak los zweryfikuje naszą próbę adaptacji tego cacuszka. Kim jesteśmy? Ja: główny "wymyślacz". Mąż, podwykonawca i współinwestor. I jeszcze nasze dzieci Pat i Szysz: motywujące nas aniołki. To wszyscy bohaterowie tej bajki.
Archiwum strony
-
►
2012
(33)
- ► października (1)
komentarze
1 Responses to "Krzesła, pierwsze wyposażenie stodoły nie licząc lamp na wysięgnikach:) kaisera i innych"24 kwietnia 2011 01:09
fotka jak z zeszłego stulecia :)..u mnie jest koniec świata :D..Zdrowych Pogodnych..
Prześlij komentarz