W ubiegłym tygodniu przemierzając targ wśród rupieci wypatrzyłam, hym... małego cukierkowego Gypsy, przybrudzonego i bez kilku paciorków, a że z nauczki wyposażona jestem w tym miejscu w nie więcej jak 20 zł odpuściłam z nadzieją, że nikt mi go nie sprzątnie. Nie odeszłam nawet 3 kroków i już ktoś go buchnął. Sprzedawca wycenił na 100 zł, zszedł na 80 zł, a ja pewnie bym utargowała za 60 zł. Jak ktoś chce nowy nieśmigany jest tu.
Za to dziś wygrzebałam / upolowałam ot takie cuda za 5 zł:) Jeszcze nie wiem gdzie i w jakim aranżu, ale nie mam wątpliwości, że miejsce dla nich znajdę, bo o ile landrynkowy żyrandol powiększył by moją kolekcję dla samej pożywki moich żądzy:D, o tyle kinkiety wpasują mi się w przestrzeń.
W stodole miało być równanie terenu po niedzieli, ale której, no właśnie:) Nie pali się, poczekam:) Tym bardziej, że teraz ledwo daję radę, głowę mam rozdartą między Wrocławiem, Lubaniem i pieleszami, serce cały czas przy dzieciach, nogi od świtu ciągną poza mury, a ręce zapracowane po łokcie machają do późna w nocy.
piątek, 20 maja 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O stronie
I postanowione. Długie negocjacje z małżonkiem (bronił się rękami i nogami) zaowocowały tym, że budynek gospodarczy, a raczej stodoła, ma stać się naszym domem. Ten blog jest o tym, co planujemy zrobić oraz jak los zweryfikuje naszą próbę adaptacji tego cacuszka. Kim jesteśmy? Ja: główny "wymyślacz". Mąż, podwykonawca i współinwestor. I jeszcze nasze dzieci Pat i Szysz: motywujące nas aniołki. To wszyscy bohaterowie tej bajki.
Archiwum strony
-
►
2012
(33)
- ► października (1)
komentarze
3 Responses to "Polowanie"20 maja 2011 14:22
bardzo często zdarza mi się,że za długo się zastanawiam i okazja przepada , ale kinkiety też fajniste:)
20 maja 2011 14:27
Świetne te konkiety :)
A co do zastanawiania - ja już nie wiem ile fajnych rzeczy straciłam przez zastanawianie się na pchlim targu...
Pozdrawiam
28 maja 2011 13:41
we wszystkim można znaleźć dobre strony jedna okazja przepada szukamy drugiej:))
Prześlij komentarz