wtorek, 27 grudnia 2011

Rudera, odcinek przedostatni.

wtorek, 27 grudnia 2011 · 6 komentarze

Takie święta ja  lublu. Na wariackich papierach, nic związanego z gotowaniem:) Wsparcie remontowe powiększyło się o małżonka mojego, mamę i siostrę, ekipa nie do zdarcia ;). A więc praktycznie wszystko udało się wykonać, choć w wigilię wigilii kładliśmy kafle na ścianie,  instalowaliśmy wszystkie możliwe sprzęty gospodarstwa domowego i gniazdka, a tu nie kłamane podziękowania dla wujka, który wie jak to zrobić żeby prąd nie popieścił. Znalazłam domek dla  Byka, będzie wspierał kuchenkę łyżkami prężnie prezentując rogi koło okapu.  Wszystkie obrazy ulokowane, koza przepalała smród emali zaledwie 1 dzień  dzięki dobrej wentylacji pomieszczeń, na zdjęciu właśnie rozdziewiczona.
 Pokochałam zapach oleju do blatów, olejowałam 2 razy i efekt jest świetny (test rdzy z kombinerek i plam barszczu, śladu nie zostało ni krzty). Jeśli komuś podobają się bukowe blaty  teraz w leroju są przecenione ok 250 zł za 3 metrowy blat, 60 cm na 3 cm z lamelek bukowych, ja dałam więcej i kiedy kupowałam je kilka dobrych miesięcy temu,  powiedziano mi, że to ostatnie sztuki bo już nie będzie ich w asortymencie i że muszą mi sprowadzić ostatnie sztuki, gdzieś z Polski, a tu taka niespodzianka jak pojechałam po brakujące listwy przypodłogowe tydzień temu potknęłam się o stertę właśnie owych blatów.
Szlifierka o mało się nie wykończyła przy krzesłach, robiliśmy na zmianę, trzy baby, ale poszło tylko 10 paczek tarczek. Pomalowane zostały matowym lakierem i powiem szczerze, że mimo iż wyglądają z lekka rustykalnie:D to i tak nie zamieniła bym ich na nic innego w tej właśnie kuchni. Na zdjęciu 3 etapy krzesła, pierwsze najciemniejsze, przed,  najjaśniejsze po szlifowaniu i na koniec kolor pośredni to już efekt zaciętości naszej;).
 Zastosowanie znalazły nawet różne przedziwne lampy, które kupowałam za grosze na targowisku (pierwsze zdjęcie).
To co tu umieściłam to wszystko jeszcze w trakcie rewolucji. Zdjęcia pomieszczeń ukończonych zrobię  dopiero, gdy dom się wyludni.
Tak... , dom... , mama moja ma wreszcie dom, czy to nie najpiękniejszy prezent.
Teraz pora  brać się za  Stodołę co by to moje pociechy doświadczyły  komfortu własnego pokoju, wolnej przestrzeni i autonomii. Zaniedbałam ją ciut ostatnio nie poświęcając jej  wcale uwagi. W tej chwili zabezpieczona zimuje sobie spokojnie i czeka na nową czapkę wiosną:)





I jeszcze przypadkowo powstało nam dzieło sztuki;) akt kobiecy wykonany otwornicą:
Dzieci po swojemu znalazły się w tej nietypowej przedświątecznej atmosferze, Paciorek pomagała dzielnie przed podłączeniem zmywarki (jej pierwsze w życiu starcie z gąbeczką do naczyń), Szyszek projektował pociągi odcinając się od zamieszania na dole.



komentarze

6 Responses to "Rudera, odcinek przedostatni."
ystin pisze...
27 grudnia 2011 13:18

cudnie to wszystko zrobiliście, a ta biała koza... marzenie... juz zaczynam wątpić, czy ja aby na pewno chcę czerwoną....


Unknown pisze...
27 grudnia 2011 13:55

Kawał dobrej roboty!!!!


Miuu pisze...
27 grudnia 2011 18:05

świetnie zrobione wnętrza, śledzę z zapartym tchem, czekam na stodołę:)


Aleksandra Stolarczyk pisze...
28 grudnia 2011 14:26

świetnie to wyszło a kozy-zazdroszczę!:)


Unknown pisze...
28 grudnia 2011 23:51

Koza robi furorę;), dziękuję w imieniu całej naszej ekipy... stodoły również nie mogę się doczekać:) już już, tuż tuż


Kameleon pisze...
3 stycznia 2012 09:54

Koza super i krzesła nieziemskie! Pięknie jest!