Po edycji (19.10.2010 r):
Umówiona z geodetą bo łaskawie odebrał telefon (umowa/potwierdzenie wpłaty zaliczki w wysokości 700zł była podpisana 8 kwietnia 2010 roku w niej zawarte było, że zlecenie wykona do 3 miesięcy)udałam się na spotkanie, które wspólnie ustaliliśmy na dzień dzisiejszy na godzinę 16:00. Jechałam prawie 20 km, byłam 15 minut przed czasem, i co nie wpuścił mnie do domu, dzwonię, nie odbiera, wiec podwinęłam ogon i do auta, dzwonię i dzwonię, nie odbiera, czekam do 16:00, myślę ceni punktualność, i nic. Dobrze, że mam tam rodzinę, pojechałam przesiedziałam wydzwaniałam i nic, wróciłam pod jego dom ok 18:00. Ludzie, tak się nie robi. Chcę dodać, że pan A. robi (a raczej nic nie robi) podział działki dla mojej mamy od maja. U mnie to przynajmniej przez te prawie 7 miesięcy zrobił chociaż wstępny podział do urzędu a mamie nic nie zrobił, a mamie pali się, gdyż nie ma ubezpieczenia, po podziale chciała by przejść na krus uprawiać porzeczki czy lawendę, :). I co ja mam zrobić??? Jutro pójdę do radcy prawnego, jak odzyskać zaliczkę? Czy to, co wykonał do tej pory dla mnie geodeta, tj. "wstępny projekt podziału" który został zaakceptowany w gminie mogę przekazać innemu geodecie, czy muszę wszystko, całą procedurę podziału działki wszczynać od początku????
Zobaczę jutro co robić..no tak jeszcze nikt mnie nie potraktował jak żyję.
Właściwy post(18.10.2010 r):
- To nie miejsce na takie badziewie - krzyczał aniołek w głowie (jakem przeciwniczka obrazeczków bez duszy), a diabełek:
- Oj, nie wydziwiaj, pasuje kolorek, a i w klimat tej tymczasówki kuchennej uderza.
Zrobiłam obrazek, bo została mi resztka farby i pigmentu, a i miałam płytę po potłuczonej antyramie, która stała w kolejce na śmietnik, choć służyła mi jako stolik roboczy (podkładka robocza). Zamieszczam jeszcze zdjęcie kubeczków z candy, które z utęsknieniem czekają na nowego właściciela;)
Dziś jadę do geodety. Mam nadzieję, że gardła nie będę musiała zdzierać. Planów nowego zagospodarowania stodoły nie mam, bo wciąż czasu mi brak żeby usiąść i pogłówkować nad układem i funkcjami nowo wyznaczonych pomieszczeń, ale obiecuję, że jak tylko zrobię zamieszczę od razu.
poniedziałek, 18 października 2010
Jesteś w: Dom ze stodoły / / Obraz (ek) w kuchni i w dalszym ciągu problem z geodetą
Obraz (ek) w kuchni i w dalszym ciągu problem z geodetą
poniedziałek, 18 października 2010 · 9 komentarze
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

O stronie
I postanowione. Długie negocjacje z małżonkiem (bronił się rękami i nogami) zaowocowały tym, że budynek gospodarczy, a raczej stodoła, ma stać się naszym domem. Ten blog jest o tym, co planujemy zrobić oraz jak los zweryfikuje naszą próbę adaptacji tego cacuszka. Kim jesteśmy? Ja: główny "wymyślacz". Mąż, podwykonawca i współinwestor. I jeszcze nasze dzieci Pat i Szysz: motywujące nas aniołki. To wszyscy bohaterowie tej bajki.
Archiwum strony
-
►
2012
(33)
- ► października (1)
-
►
2011
(59)
- ► października (2)
komentarze
9 Responses to "Obraz (ek) w kuchni i w dalszym ciągu problem z geodetą"18 października 2010 09:42
obrazek ok, ma kolory, ktore wszedzie pasuja, moim zdaniem.
Powodzenia u geodety:-)
milego dnia
Basia
18 października 2010 09:44
Piękny :) Powodzenia z geodetą, ja mam go już za sobą !
18 października 2010 11:47
obrazek jak najbardziej kuchenny .. pełno na nim metalowych sztućców i innych kuchennych przydasiów:D Na kubeczki się zapisałam już daaawno :D
18 października 2010 22:31
Obrazek cudny :). U Ciebie również jest bardzo ciekawie będę zaglądać :). Pozdrawiam! :)
19 października 2010 00:03
Powiedz aniołkowi, że się nie zna, diabełek miał zdecydowanie rację. A i coś mi się skojarzyło, Twój wpis ma coś wspólnego z miom ostatnim postem,jest to śmietnik ...
19 października 2010 18:02
Zdecydowanie zasługiwał na wyeksponowanie :) Poza tym cała zabawa z obrazami i ozdobami polega na tym, żeby je co jakiś czas zmieniać i żeby wędrowały. Przerażałoby mnie wieszanie obrazów raz na zawsze, chyba miałabym wtedy puste ściany :) Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny, też będę zaglądać!
19 października 2010 18:55
o dziękuje naprawdę wam za miłe słowa:)
25 października 2010 12:05
Trafiłam tutaj przypadkiem, ale będę zaglądać na pewno. Pozdrawiam
25 października 2010 22:11
możesz jak najbardziej przekazać wszystko innemu geodecie!!!! bo ten to się nie narobił zbytnio ;) a jak nie możesz(ale mozesz) to przynajmniej pogadaj z innym.... nakreśl sytuację i będzie wtedy jasność w temacie... ja troszkę siedzę w tych tematach i coś tam czasem wiem ;)
co do reszty posta to wszystko jest piękne!!
Prześlij komentarz