Na początek przepraszam, za to co zamieszczę, nie zapisywałam skąd brałam te cuda (inspiracje moje małe i wielkie), jak właściciel zdjęć zgłosi sprzeciw, pousuwam. Nadrabiałam zaległości w blogach, stronach itd. itd., a nazbierało się tego stosy. Tony zdjęć, tekstów, omal oczopląsu nie dostałam. A oto śmietanka.
Łazienka, przyznam szczerze, rozpływam się w jej uroku, prostocie i surowości... to jest to co kocham najbardziej! A ja wymyślałam jakieś umywalki z wieka od pralki:) Chyba w Porcelanosie widziałam umywalkę dwuosobową,która by mi odpowiadała, do tego zabudowa, myślałam też by było bez umywalki, a czarę zrobić z mozaiki z fugą epoksydową i dla kontrastu z resztą mieszkania całą łazienkę zrobiłabym opływową... z miękką linią siedziska w brodziku. Łazienka jako, że z zewnątrz będzie w ciemno grafitowym kubiku blaszanym, dla wrażeń estetycznych, chyba właśnie zrobię ją wewnątrz w rażącej, nie łamanej niczym bieli:) Z tą grafiką, o której pisałam na samym początku, kiedy zakładałam blog, czyli Szymuś syrenek, Pati jako ważka, na ocynkowanej blaszce reklamowej. Pobawię się tylko fakturami powierzchni białych. Układ pomieszczenia już od dawna mam.
Tu tylko migawka kominka otwartego, jaki chciałam na samym początku (choć w mojej pierwotnej wizji był kanciasty). Jednak takowy, chyba zbyt zdominowałby moje "salony", wolę Lunę! Schowa ładnie się za kominem tworząc duet z przeszkloną ścianką od klatki schodowej.
O! I wkracza kuchnia... Chodzi mi o usadowienie zlewu. Urocze! Nie osiągnęłabym tego u mnie, ale tak zamieszczam bo piękne, sielankowe. Wnęka na zlew... choć jakby pogłówkować i wciąć się w kubik łazienkowy obok zabudowanej lodówki, powstanie takie całkiem intymne miejsce do zmywania naczyń...:)
I na koniec moje szczęścia buszujące w kamieniach księżycowych, a raczej resztkach żwiru podrenażowego.
Kiedy w końcu będę mogła wkroczyć na włości i działać, przecierać gipsówkę, wąchać świeżą farbę, zapach lakieru :) Przepraszam, że tak bredzę, bez planów, projektów... zanim jednak dojdzie do Architekta to chyba minie z rok:/ Na same zaświadczenia o zapewnieniu dostawy prądu trzeba czekać przeszło miesiąc. Niecierpliwość grzechem moim... Nie mam skonkretyzowanego pomysłu jeszcze na dwa pomieszczenia, a raczej trzy (garaż, a co, też musi jakoś wyglądać). Chodzi o sypialnie córki, i sypialnię naszą. Główkowanie wypełni mi czas oczekiwania.
O, a wracając do garażu. Chcę zrobić taką barwną burzę, we wszystkich otworach od podwórza ojca, skoro nie mogę mieć tych secesyjnych pięknych luksferów, to pobawię się światłem i... kolorem. A co! Niech tylko ktoś zarzuci mi niekonsekwencję ;) O taki efekt chodzi, a najtaniej mogę to zrobić folią witrażową na przeszkleniach:
czwartek, 27 stycznia 2011
Jesteś w: Dom ze stodoły /
plany
/ Motywatory, poddasze
Motywatory, poddasze
czwartek, 27 stycznia 2011 · 5 komentarze
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O stronie
I postanowione. Długie negocjacje z małżonkiem (bronił się rękami i nogami) zaowocowały tym, że budynek gospodarczy, a raczej stodoła, ma stać się naszym domem. Ten blog jest o tym, co planujemy zrobić oraz jak los zweryfikuje naszą próbę adaptacji tego cacuszka. Kim jesteśmy? Ja: główny "wymyślacz". Mąż, podwykonawca i współinwestor. I jeszcze nasze dzieci Pat i Szysz: motywujące nas aniołki. To wszyscy bohaterowie tej bajki.
Archiwum strony
-
►
2012
(33)
- ► października (1)
-
▼
2011
(59)
- ► października (2)
komentarze
5 Responses to "Motywatory, poddasze"27 stycznia 2011 11:20
Nie da się ukryć, ze chłodny minimalizm idealnie uwypukla walory loftów.
A co do sypialni Pati...no wiesz, nie życzymy Ci tego i nie chcemy Cię dobijać, ale może do czasu urządzania pokoju minie tyle czasu, że zdąży nią zawładnąć żądza urządzania własnej przestrzeni;)
27 stycznia 2011 11:43
Dlatego tak jak Szymonowi zrobię bazę do kreacji siebie samego,tak muszę ją zrobić Pat, pewne cechy charakteru już zaczęły się u nich uwypuklać, i utwierdzam się w tym, że u Szymona idę w dobrym kierunku, natomiast Pat, no właśnie jak zrobić temu "wulkanowi energii" bazę by mogła się rozwijać i tworzyć wizję swoich 4 ścian. Nie mam zamiaru zaśmiecać jej pokoju firaneczkami, dywanikami, naklejkami,...dobra przyznaję się tylko do lampek:D. Szukam jej miejsca na półki, łóżko i szafy, ich pojemności i gabaryty i lokalizację by zoptymalizować przestrzeń, by wpuścić światło co nie będzie łatwe od północnej strony;).
...tak, tak, za te ładne parę lat:D Macie rację.
Po pierwsze funkcjonalność, po drugie funkcjonalność po trzecie hym...funkcjonalność? Nie pokój dziecka czy nastolatki, a pokój pokoleniowy. Zresztą jak u Szymona, z miejscem do nauki, rozwijania się, przyjmowania znajomych..tak, takie rzeczy tylko w erze
:)
27 stycznia 2011 21:02
Na tym pierwszym zdjęciu to lustro wygląda jak powieszona na ścianie deska klozetowa. ;)
29 stycznia 2011 20:51
Ja bym powiedziała, że szaletowy otwór, albo taki wychodek dworski:)Może być też ludwik-fotel jako całość kompozycyjnie z umywalką:D, nie wiadomo co artysta miał/a na myśli:D
3 lutego 2011 12:27
z deską klozetową trochę przesadzacie ;)
chociaz ja to zostaję fanką takiego kominka i kuchni.. ehhh..
Prześlij komentarz