Wczorajszy dzień całkowicie zbił mnie z tropu, kicior nie może się ogarnąć. Dlatego by wziąć się w garść muszę zaplanować sobie każdą chwilę, za dużo myślę, oj... za dużo!
Plan poniedziałek: zamówienia z weekendu uzbierało się z 40 zamówień więc czeka mnie zapierdziel do rana. Wtorek pakowanie paczek bo do godz. 15 trzeba wysłać. Po 15 stej pakuję manatki i jadę bawić się w budowlańca, będę kłaść tynki, gładzie i robić ścianki gk z moją młodszą siostrą, oby nie tak jak ostatnio spaprałam łazienkę (pierwsze w życiu pędzlowanie folią w płynie, ale za to wiem jakich błędów nie popełniać:D). Remonty u siostry do piątku, oby ogarnąć, bo przecież muszę zadbać trochę moją Stodołę. Chcę wykopać orzechy samosiejki z sąsiedniego sadu ojca, zanim zostaną zaorane, i wsadzić je przy Stodole, zrobię z nich no jeszcze nie wiem co ale coś zrobię bo szkoda mi tych czerwonych piękności. Będę latać z taczką po obornik do sąsiada, bo przecież trzeba trochę podkarmić sadzonki:). No byle nie padało!!! W niedziele: a niedziela... pozbywam się ścianki łączącej stodołę z sąsiednim budynkiem, to dopiero będzie wydarzenie >odcięta pępowina<.
Ot tak wygląda plan choćby się waliło i paliło trzeba go ogarnąć i już. Bo później wracam do nauki.
Ps. z Muratora nie dzwonią więc podejrzewam, że Stodoła odpadła z rywalizacji (choć nie ma tego jeszcze czarno na białym. A jeśli chodzi o kredyt, czeka mnie jeszcze porównanie ofert bankowych na podstawie kosztorysu, który ostatnio został wydziergany, a potem wysnucie wniosków, choć i tak wiązanie się na 15, albo co gorsza na 30 lat przyprawia mnie o ciarki na plecach, skłaniam się by jednak poczekać jeszcze te 2 lata, i nie brać żadnego kredytu, wszak nie spłaca się 200 tysięcy, a jeszcze odsetki. Kredyt miał być na realizację w związku z konkursem, gdyż wygrana obejmowała ściany ocieplenie i okna do 60 m kw, a cała reszta Kiciora, a dodatkowo wymagano do końca jesieni zamknąć budynek łącznie z instalacjami, więc zaświeciło się w nas światełko i wizja domu JUŻ.
Oj, i bym zapomniała, blog zmienił adres , już nie jest patenciak.blogspot.com teraz blog nazywa się domzestodoly.pl
Życzę wszystkim udanego tygodnia:)
poniedziałek, 23 lipca 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

O stronie
I postanowione. Długie negocjacje z małżonkiem (bronił się rękami i nogami) zaowocowały tym, że budynek gospodarczy, a raczej stodoła, ma stać się naszym domem. Ten blog jest o tym, co planujemy zrobić oraz jak los zweryfikuje naszą próbę adaptacji tego cacuszka. Kim jesteśmy? Ja: główny "wymyślacz". Mąż, podwykonawca i współinwestor. I jeszcze nasze dzieci Pat i Szysz: motywujące nas aniołki. To wszyscy bohaterowie tej bajki.
Archiwum strony
-
►
2011
(59)
- ► października (2)
komentarze
5 Responses to "Notatki"23 lipca 2012 12:13
A może jeszcze zadzwonią? trzymam kciuki!
23 lipca 2012 12:51
Może, jestem przygotowana na każdą ewentualność :))dziękuję;)
23 lipca 2012 17:15
Też jestem za tym, że zadzownią ;)
23 lipca 2012 21:17
e tam, nie poddawaj się, uda się :)
24 lipca 2012 10:44
;) nie mam zamiaru czasem pewne rzeczy są nie zależne od nas
Prześlij komentarz