Jak już kiedyś wspominałam, przyszedł czas mi dorosnąć do myśli, że ten budynek powinien na siebie zarabiać. Wymyśliłam więc hurtownię, a raczej hurtowieniuniunię;) Ale... no właśnie za mała. Ustaliłam z małżonkiem po burzliwych negocjacjach że :(rezygnuję z całego parteru na rzecz owej hurtowni, bo jak stwierdził mój małżonek, jak już to z sensem i rozmachem. Więc dobrze. Mieszkanie, bo już nie dom, będzie na poddaszu. Długoooo zabierałam się do rozrysowania funkcji pomieszczeń, musiałam dopuścić wreszcie do głowy myśl o utracie przestrzeni jakie niegdyś były planowane. Musiałam zapomnieć o oknach z wyjściem na taras czy werandę, zapomnieć o czystej sterylnej przestrzeni al'a industrial, o grze świateł itd itd. Chyba dopiero wczoraj wzięłam się w garść i zaczęłam praktycznie myśleć. A co, też mogę się wykazać na "poddaszowej" przestrzeni.
Musze wspomnieć o tym, że całe poddasze dzieli się na 2 części, tj. drewniany i żelbetowy strop. Na drewnianym słupy, miecze, kleszcze, okna wszystko to w sumie dyktowało mi podział pomieszczeń. Ścianka kolankowa ma tam 1,20 m, a przy betonowym 1,60 m.
Jedyne co wymyśliłam to kubik, w którym będzie łazienka i chyba będzie miał okładzinę z blachy, tak aby odcinał się z przestrzeni (a taniej tak niż panelami z barwionego pleksi, czy już nie wspomnę o szkle). Na nim zrobiłabym coś w rodzaju legowiska, a wejście byłoby drabinką, ot taką jak wchodzi się na kominy:) Wysokość miałby 2,10 m. Reszta jak zwykle sterylna, czysta, biała (lub waniliowo - biało - kawowa) przestrzeń, jedynie wersalka długa 3 m w antracycie, czy ciemnym graficie.Tylko przy leżankach, tych które planuję zrobić z narożnika, nie mam koncepcji na kolor. Zobaczę jeszcze. W oknach chcę zachować łuki z zamysłem zachowania pierwotnej elewacji ceglanej, bez najmniejszej w nią ingerencji.
Jeżeli ktoś szuka lamp znalazłam sklep z świetnym oświetleniem i niedrogo. Link jest po prawej stronie strony o nazwie "Lampy". Ja już sobie wypatrzyłam tam kilka okazów:)) Nad częścią drewnianą będzie antresola, na której będzie mały gościnny i przed nim pracownia. To tyle. Pewnie jeszcze dopracuję ułomności tego planu. Teraz robię ufffff ( i mam to za sobą) i powiem tak, żali mi tamtych planów, ale coś za coś:/
środa, 3 listopada 2010
Jesteś w: Dom ze stodoły /
plany
/ Nowy plan, czyli adaptacja poddasza w stodole
Nowy plan, czyli adaptacja poddasza w stodole
środa, 3 listopada 2010 · 10 komentarze
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O stronie
I postanowione. Długie negocjacje z małżonkiem (bronił się rękami i nogami) zaowocowały tym, że budynek gospodarczy, a raczej stodoła, ma stać się naszym domem. Ten blog jest o tym, co planujemy zrobić oraz jak los zweryfikuje naszą próbę adaptacji tego cacuszka. Kim jesteśmy? Ja: główny "wymyślacz". Mąż, podwykonawca i współinwestor. I jeszcze nasze dzieci Pat i Szysz: motywujące nas aniołki. To wszyscy bohaterowie tej bajki.
Archiwum strony
-
►
2012
(33)
- ► października (1)
-
►
2011
(59)
- ► października (2)
komentarze
10 Responses to "Nowy plan, czyli adaptacja poddasza w stodole"3 listopada 2010 12:22
Przestrzeń na strychu ogromna....znalazlaś miejsce dla każdego..Napewno będzie bardzo klimatycznie.. Już mi się podoba:-)
3 listopada 2010 12:47
Świetny pomysł z tą hurtownią :) Poza tym poddasza też mają swój urok :) No i odejdzie problem z ogrzaniem tak duuużżżżeeeejjjj przestrzeni
3 listopada 2010 20:55
Fajna sprawa :) Chociaż ja bym podzieliła dom na pół i hurtownię też zrobiła dwupiętrowa ;)
4 listopada 2010 00:26
U mnie hurtowni nie będzie..chyba, że asfalt by zrobili pod dom :)..ale duża ta przestrzeń !
4 listopada 2010 09:54
Niesamowite wnętrze do wykorzystania! Czy wykorzystasz te piękne drewniane elementy konstrukcji dachu? Ten strych ma wspaniały potencjał... po prostu marzenie! Zerknełam na rozrysowany plan, na pierwszy rzut oka kuchnia wydała mi się zbyt niepozorna i taka trochę jak z bloku w wielkiej płycie... przy takiej przestrzeni można pokusić się o bardziej niestandardowe rozwiązanie, np. zintegrowanie przestrzeni pomiędzu kuchnią, jadalnią i salonem
4 listopada 2010 11:51
DT
tak myślałam o tym by kuchnia była w ogóle centrum taki wielki roboczy stół, który też jadalnie by wykluczył a szafki zabudowane w ścianie, ukryte, ale potem ten kubik z blachy mi się wylągł i nie mogłam go z głowy wyrzucić więc został i z tą drabinką i legowiskiem na górze, hehe... te szafki co teraz mają być też chce na taki konglomerat zrobić z odciętym barkiem chyba też stalowym bądź drewnianym do belek właśnie, które oczywiście zostaną bo są zdrowe. Ps. Witam w moich skromnych progach:)
Sarenzir w gruncie rzeczy to cała góra i trochę z dołu wezmę bo i schody i tą część gospodarczą na piec instalacje na "może garaż", jak się da;)
Dziękuję Wam wszystkim za podpowiedzi/ wypowiedzi są dla mnie bardzo cenne:)
4 listopada 2010 12:30
A kiedy coś się zacznie realizować? Jestem bardzo ciekawa efektu!
4 listopada 2010 13:00
Jeszcze architekt, i powiat, wszystkie pozwolenia, ale cóż jak jeszcze geodeta się nie wywiązał od kwietnia ciężko pracując, tak jak już pisałam. Tak więc zaczynamy jak uporamy się z procedurami, ale na wiosnę już zmieniamy dach jeszcze bez adaptacji oczywiście po dograniu z odpowiednim organem władzy;). Musimy ratować więźbę.
Reszty uprzykrzaczy się pozbyłam.
-szlaki nie ma więc i grzyba nie będzie
-podtopień nie ma bo już jest drenaż
-jak uratujemy konstrukcję dachu może się nawet i wolno toczyć machina urzędowa:)Teraz wszystko będzie zależeć od innych ludzi nie ode mnie niestety.
5 listopada 2010 10:35
Dla mnie projekt bomba! Cudowna przestrzeń, poddasza mają niesamowity klimat :)
5 listopada 2010 15:59
Przeczytałam początek i trochę żal mi się zrobiło poprzednich planów, ale kiedy na zdjęciach zobaczyłam jaką przestrzeń masz do dyspozycji... To jest Wielkie!:) antresole, legowiska... to może być jeszcze ciekawsze niż wcześniej planowałaś, tak więc trzymam kciuki i czekam na więcej pomysłów!
Prześlij komentarz