1. Dziś plenerowo i śniegowo, już 2 dni mamy puszek, więc pozwoliłam sobie go uwiecznić, a co;) Dzisiaj latałam i zabezpieczałam co tylko niewiasta zdoła zabezpieczyć, a więc okna, bo śnieg wdarł się do środka. Jutro może ktoś się zdeklaruje (małżonek umówił się na oględziny) na łatanie dachu, póki co wszyscy dekarze zajęci, i czasu nie mają, i wolni dopiero na wiosnę, i za mała dziura, i za duża dziura :) Jak tu dogodzić. Koszt z tego co udało mi się ustalić to:
50 zł za m kw blachy,
100 zł m kw dachówki karpiówki,
a łatanie dziur - cena dopiero po oględzinach.
Wiało, wiało i zdmuchnęło kilka gąsiorów i dachówek.
2. Co w urzędzie? Nic. Zmiana stołków po wyborach i usłyszałam, że w styczniu wszelkie decyzje nowe. Więc kto wie może pobiję rekord rekordów dzielenia działki :/
3. Snikers wciął się w kadr, więc grzechem byłoby go Wam nie przedstawić. Wierny stróż obejścia, malowany, wolny ptak. Charyzmatyczny, bystry i przystojny pies brata mego, który przypadł ojcu w 'spadku'.
czwartek, 25 listopada 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O stronie
I postanowione. Długie negocjacje z małżonkiem (bronił się rękami i nogami) zaowocowały tym, że budynek gospodarczy, a raczej stodoła, ma stać się naszym domem. Ten blog jest o tym, co planujemy zrobić oraz jak los zweryfikuje naszą próbę adaptacji tego cacuszka. Kim jesteśmy? Ja: główny "wymyślacz". Mąż, podwykonawca i współinwestor. I jeszcze nasze dzieci Pat i Szysz: motywujące nas aniołki. To wszyscy bohaterowie tej bajki.
Archiwum strony
-
►
2012
(33)
- ► października (1)
-
►
2011
(59)
- ► października (2)
komentarze
9 Responses to "Zima w stodole"26 listopada 2010 08:03
Jak to jest, że tylu "fachowców" narzeka na brak roboty i zagramanice ucieka w jej poszukiwaniu, a jak przychodzi co do czego i poszukujemy takiego to nigdy nie ma czasu i sami sobie radzić musimy :) Życzę powodzenia przy łataniu i zabezpieczaniu.
P.S zimowe widoki przepiękne i jeszcze to słoneczko.. ach :)
26 listopada 2010 08:43
no ja też kiedyś sam uszczelniałem szpary między blachami, bo śnieg nawiewało..taki śnieg bajkowy, ale utrudnia prace..u mnie na razie tylko szron, ale słoneczko też :)..
A fachowcy by się pewnie zaraz znaleźli, jakby dać im podwójną stawkę ;), tak to im się nie chce ruszyć ręką, albo zrobią na 'odwal się'..dobrze mieć takiego przyjaciela Snikersa..a ten Zamek to chyba na jakimś powulkanicznym wierzchołku jest?
26 listopada 2010 09:34
Witam. Śledzę z zazdrością od niedawna. Życzę całej studni cierpliwości:) i powodzenia.
26 listopada 2010 09:59
Cudne te jabłka na zdjęciu ze Snikersem :)
26 listopada 2010 21:53
Ale piękne będziecie mieć wnętrze, jak to już się skończy.
A co to za słupek tam stoi? Jakiś graniczny, czy pomnik?
27 listopada 2010 03:39
Urządźmy sobie konkurs na najdłuższe urzędowe oczekiwanie, a z okazji wygranej kogokolwiek zróbmy imprezę...może grilla? Chociaż nie życzymy Ci, żebyś musiała czekać do pory grillowej.
Imię Snikersa rządzi.
Pozdrawiamy z brzydkiej stolycy kolebki państwa polskiego, bez śniegu - fuj.
27 listopada 2010 20:25
Oj, kobieto, szacuneczek...Sobie siedzę, ciepełko w domu, dach szczelny, okna tudzież i tak myślę ile trzeba mieć odwagi i zaparcia, żeby się tak targnąć na tę starą/ nową chałpę!!Podziwiam, pozdrawiam, dużo siły życzę i fachowców sprawdzonych;))
ps aaa i urzędników kompetentnych...;)
29 listopada 2010 15:16
S. słupek ostrzegawczy żeby nikt do studzienki kontrolnej nie wpadł, pomnik mogę postawić- tablicę dziękczynną za zrobienie odwodnienia;)
L.też się czasem zastanawiam ile trzeba mieć zaparcia;)
Z.a grill, chętnie niezależnie:D
G. zapewne już Cię zasypało
20 grudnia 2010 21:38
cholera.. :)
strasznie tu ciepło i przyjemnie.
:)
Prześlij komentarz