Przyszła lampa. Zanim zapakowałam do przechowywania, udokumentowałam lampeczkę: Manfrotto statyw, a Kaisera tylko czasza, kabel z pierwszej lepszej hurtowni elektrycznej, miały być drobne rysy, statyw porysowany widocznie i znacznie, chyba, że ta drobna rysa tyczyła się tylko lampy, bo tam jest przez całość:) Lampa jest prześwietna a rysy dodają jej uroku wg mnie! Jestem z niej dumna, drabiny nie rozpakowywałam gdyż nie pomieściła by się w mieszkaniu, a lampki wojskowe, cóż jak naoliwię może coś z nich będzie;) A tak poważnie, też są piękne choć wywołały szczery uśmiech, a raczej śmiech u małżonka:) Zaraz wywiozę wszystko na strych na pieleszach by czekało cierpliwie na swoje 5 minut:)
Niżej zdjęcia na żywo lampy, lampek i drabiny - schodów na antresolę synka.
komentarze
2 Responses to "Nasz kochany kundelek"20 lipca 2010 13:29
Zazdroszczę zwłaszcza statywu! Fajne te nabytki, drabina wygląda nader interesująco.
22 lipca 2010 14:21
Bardzo podoba mi sie ta lampa, myśle że będzie idealnie pasować :) Wojskowe lampki troche mniej - ja po prostu nie lubię takich ;) Drabina bedzie faaaajnaaaa :))))))
Prześlij komentarz