poniedziałek, 5 lipca 2010

Smaczki... czyli meble do renowacji, nie koniecznie z przeznaczeniem do stodoły

poniedziałek, 5 lipca 2010 · 5 komentarze

Były niesmaczki, a teraz smaczki. Miałam wczoraj kosić, zaopatrzyłam się w kosę, poważny wydatek 89 zł:) Przyznaję, wymiękłam! Nie dałabym rady temperaturze, która wczoraj w cieniu zdecydowanie przekraczała 35 stopni, więc skończyliśmy na wyciągu gondolowym (nie ma to jak góry i przyjemny chłodek).

Koszenie to pestka, już nie raz się sprawdziłam na długim dystansie trawiastym zwłaszcza, że po rozeznaniu stwierdzam iż pokrzywy, które obficie zajęły cały sad nie dały się rozrosnąć zbytnio trawie, a koszenie badyli niespełna 2 metrowych pokrzyw to przyjemność. Poczekam aż moja mama przybędzie do pomocy by zająć się dziećmi, oraz A. pójdzie na urlop, to za jednym zamachem załatwimy koszenie, szlakę i wodę w piwnicy.

Teraz do rzeczy, smaczki ze strychu z tego samego podwórza, i ze stodoły też, wyszukałam na pieleszach :)










komentarze

5 Responses to "Smaczki... czyli meble do renowacji, nie koniecznie z przeznaczeniem do stodoły"
Wichrowe Wzgórza Ostoja pisze...
5 lipca 2010 09:53

JAK CZYTAM I SLEDZE POCZYNANIA TO W SUMIE PODZIWIAM...I TAK MYSLE CZY NIE PROSCIEJ I TANIEJ BYLOBY WYBUDOWAC NOWY UROCZY DOMEK??HMM PRZERABIALAM BUDOWE WLASNEGO OD A DO Z I OGROM SPRAW I PRZCIWENSTW ROWNIERZ SIE POJAWIAL ALE NIE TAKIEJ RANGI JAK U WAS.PODZIWIAM ZA CIERPLIWOSC I CHECI,BO ODBUDOWA ODNOWA STARYCH MUROW TO DWUKROTNY NAKLAD I WCALE NIE SZYBCIEJ...
SKARBY ZNALEZIONE JAK DOBRZE POMYSLEC I ODRESTAUROWAC TO W STODOLE DADZA PIEKNY KLIMAT.POZDRAWIAM


Aneta pisze...
5 lipca 2010 10:08

:) odbudowa nie...:)tylko ocieplenie istniejących, gdyż jest to zdrowa solidna cegła poniemiecka(nie licząc takiego rogu gdzie zalega szlaka),trzeba też zrobić drenaż i takie tam...o tyle mam dobrze, że nie mam żadnych ścian i mogę sobie dowolnie dzielić, instalację wszystkie też dowolnie oczywiście z zachowaniem standardów (a raczej nie dzielić przestrzeń, bo tylko gabinet i przedpokój wyodrębnię, a także sypialnie na górze z łazienką). Mogę dowolnie lokować pomieszczenia. Mogę powiedzieć tak, że na starcie mam już DOM W STANIE SUROWYM (a raczej niedługo będę miała) i mogę sobie go optymalnie dla nas zaaranżować oczywiście pod okiem naszego pana architekta. Pozdrawiam ciepło:)


szewczykana pisze...
5 lipca 2010 11:57

cóz za cudowna inwestycja... ach taka stodoła pozostaje w strefie moich marzeń... a co do skarbów... cudowności.. zdradź czy masz jakieś plany związane z perkusją... a może chciałabyś się jej pozbyć??


Aneta pisze...
5 lipca 2010 13:01

:) aaa talerze i bębny to pomnik młodości ojca a co za tym idzie bezcenny smaczek..więc nie mogę się ich pozbyć:)pozdrawiam


Ola pisze...
23 lipca 2010 10:04

Ale cuda tam masz:)