Miałam pokazać moją urnę, to nie plastik;) nie jest sygnowana, z jarmarku, jak ją zobaczyłam skakałam jak dziecko, które chce cukierka, co sprzedawca wykorzystał naciągając mnie na odpowiednią sumę:) W tej chwili pełni funkcję bomboniery / cukiernicy, tylko, że zamiast cukru czy słodyczy trzymam w niej migdały, za którymi przepadam.
Widziałam lampy w podobnym klimacie i wazony. Jednak wystarczy mi jeden przedmiot, unikat (może ktoś powie kiczowaty), który cieszy moje oko i wiem o jego istnieniu, niż cała kolekcja, która już nie jest tak wyjątkowa choć droga, a bez żadnej wartości sentymentalnej.
A teraz do właściwego tematu. Od kiedy ją zobaczyłam wiedziałam, że będzie moja, nie wiedziałam, a raczej zapomniałam jak się nazywa i oczywiście kolejny raz niezawodny okazał się portal społecznościowy, po moim emocjonalnym i chaotycznym opisie, jedna osoba wywnioskowała cóż to za roślina. Na dzień dzisiejszy z pełnym przekonaniem wszem i wobec oświadczam, że nie malwy i nie lawenda, nie wrzośce, a właśnie ta roślina będzie jedyną kwitnącą (poza drzewkami i krzewami owocowymi)ozdobą mojego ogrodu, bujnie pomiędzy bazaltowymi kamolami( a jeżeli chodzi o te kamienie już kilka mam, o średnicy około 40 cm). Wybijająca się na pierwszy plan z wszechobecnej zieleni, kaskadowego ogrodzenia modrzewiowego. Wcale nie chodzi o jej kolor, chodzi mi o jej lekkość, rozstrzeloną bryłę, temperament. Panie i Panowie przedstawiam:
Perovskia atriplicifolia.
wtorek, 1 czerwca 2010
Jesteś w: Dom ze stodoły /
ogród
/ Kwiaty w moim ogrodzie i historia jednego przedmiotu
Kwiaty w moim ogrodzie i historia jednego przedmiotu
wtorek, 1 czerwca 2010 · 5 komentarze
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O stronie
I postanowione. Długie negocjacje z małżonkiem (bronił się rękami i nogami) zaowocowały tym, że budynek gospodarczy, a raczej stodoła, ma stać się naszym domem. Ten blog jest o tym, co planujemy zrobić oraz jak los zweryfikuje naszą próbę adaptacji tego cacuszka. Kim jesteśmy? Ja: główny "wymyślacz". Mąż, podwykonawca i współinwestor. I jeszcze nasze dzieci Pat i Szysz: motywujące nas aniołki. To wszyscy bohaterowie tej bajki.
Archiwum strony
-
►
2012
(33)
- ► października (1)
-
►
2011
(59)
- ► października (2)
-
▼
2010
(96)
- ► października (7)
-
▼
czerwca
(11)
- Brda
- Kinkiety w domu ze stodoły
- Drzwi ewakuacyjne w stodole
- Stodoła
- Brodzik na tarasie
- Okiennice w stodole
- Przepraszam za zaległości w pisaniu, póki co powst...
- Lampa sufitowa
- Projekt tarasu w stodole
- Siedziska ławki leżanki na wymiar potrzeb stodoły
- Kwiaty w moim ogrodzie i historia jednego przedmiotu
komentarze
5 Responses to "Kwiaty w moim ogrodzie i historia jednego przedmiotu"1 czerwca 2010 12:45
Piękne! Całe życie szukałem takiego czegoś, coby życie w czymś takim zakończyć. Ile chcesz za tę urnę? Na pewno się dogadamy... :)
1 czerwca 2010 14:54
Śliczna ta bomboniera!!!Bardzo ciekawa.
No ale roślinke wynalazłaś!super
Pozdrawiam
1 czerwca 2010 15:45
Rewelacyjna B-O-M-B-oniera!!!;)
2 czerwca 2010 08:33
Krzew przecudnej urody,warto mieć go blisko siebie i cieszyć się jego widokiem.
Bombonierą też się zachwyciłam,wcale się nie dziwię,że sprzedający "zdarł z Ciebie skórę" podbijając cenę,ale ja tez nie potrafiłabym ukryć emocji widząc takie cudo.
Gratuluję zakupu i pozdrawiam...
4 czerwca 2010 10:44
DZIEKUJE ZA ZAPROSZENIE BARDZO MI MIŁO....MYSLE ZE BEDZIEMY SIE NAWZAJEM ODWIEDZAC.KRZEW PRZESLICZNEJ URODY KOJARZY SIE Z WRZOSAMI WRZOSCAMI....O BOBONIERZE NIE WSPOMNE NA MIGDAŁY W SAM RAZ KTORE UWIELBIAM...NAJLEPRZE W CUKRZE KARMELOWYM...SAMA ROBIE...NA PATELNI...::)POZDRAWIAM CIEPLUTKO...DO MILEGO USLYSZENIA
Prześlij komentarz