Zapewne każdy ma do wykonania czynności, których nie da się obejść, a sama myśl o nich wywołuje bóle migrenowe. Wczoraj oświeciło mnie. Wymyśliłam dość pierwotne rozwiązanie mojego problemu: ZSYP BIELIŹNIANY, który zastąpi mnie biegającą z koszem na bieliznę od pokoju do pokoju, codziennie (znając moje dzieci, które zanim nauczą się dyscypliny ja zdążę osiwieć). Umiejscowiony byłby w łazience dzieci pod częścią gdzie pierwotnie zakładałam całość zabudować szafą wnękową pod schodami biegnącymi na antresolo/wytrzeźwiałkę. Pod łazienką jest wprawdzie kotłownia, ale rura przecinałaby narożnie kotłownię wprost do pralni:) Wystarczy szczelna pokrywa, gładka rura, by nic się nie zawiesiło, średnica 400 i metr długości, a w pralni podstawiony kosz na bieliznę.

Małe odejście od tematu:
Chciałabym jeszcze umieścić linka do inspiracji dnia dzisiejszego
nic dodać nic ująć, tylko na coś takiego byłabym skłonna zamienić naszą stodołę! Ah
http://www.plataformaarquitectura.cl/2010/05/20/casa-la-campana-alejandro-dumay-francisco-vergara/casa-la-campana-08/
komentarze
2 Responses to "Zsyp w stodole"21 maja 2010 10:46
Jak to nie będzie pełnej automatyzacji? Gadającej lodówki też nie? Łeee...
27 maja 2010 13:28
Problem też do przejścia wystarczy odtwarzacz cd z programatorem:):p
Prześlij komentarz